Forum miesięcznika Libertas

Miesięcznik Libertas => Sztuka => Wątek zaczęty przez: Aś on 25-03-2009, 18:42:19



Tytuł: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 25-03-2009, 18:42:19
Ponieważ na forum spotykają się twórcy czasopisma, czyli w dużej mierze osoby piszące, pomyślałam, że to może być ładne wprowadzenie w dyskusję o książkach :] i zresztą sztuce w ogóle tak naprawdę.

Mnie się wydaje, że bez czytania nie ma pisania. Miewałam okresy w życiu, że bardzo mało czytałam (czytałam z musu literaturę naukową do zajęć na studiach) i wtedy też pisanie jakoś tak mi nie szło.

A zresztą samo to, że w ogóle się wzięłam za pisanie wywiodło się z zafascynowania czytaną książką :)


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: olga.rarytas on 25-03-2009, 22:01:36
Ja często w książkach czy gazetach znajduję natchnienie do swoich tekstów, co potwierdza Twoją tezę co do tego że bez czytania nie ma pisania w 100%;-)


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Naczelny on 25-03-2009, 22:15:30
Fakt, natchnienie często ma źródło w lekturze, w obejrzanym filmie, lub innym wydarzeniu które nam się przytrafia. Ale myślę, że bez czytania natchnienie też by się znalazło. Myślę, że czytanie daje jednak coś innego, ważniejszego, bez czego nie da się pisać... pewne obycie, ciągłość z tradycją, korzenie! Dzięki temu autor nie jest zawieszony w próżni, ale zanurzony w tradycji. :)


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 26-03-2009, 07:45:22
Co więcej jeszcze, wydaje mi się, że w jakimś stopniu posiłkujemy się stylem czytanych tekstów, konstrukcją, nie tylko treścią. Ja coś takiego u siebie zauważam :) zmienia mi się nieco styl (to nie są jakieś diametralne zmiany, ale można je chyba zauważyć)  w zależności od tego, jakiego autora właśnie czytam ;) Myślę, że to bardzo rozwijające.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Naczelny on 26-03-2009, 16:51:58
Dokładnie tak:), po prostu mistrzów warto podpatrywać i uczyć się od nich.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 29-03-2009, 13:25:45
"[...]Kolejna zasługa George'a Bennetta polega na tym, iż zawczasu przestrzegł mnie, że najprawdopodobniej skazany jestem na "czytanie jak pisarz". Co miało oznaczać, że zawsze będę miał wyjątkowo ustalone i osobiste zdanie na temat przeczytanych dzieł. Przypuszczam, że chodziło mu po prostu o to, że - podobnie jak większość znanych mi pisarzy - moim przekleństwem będzie gust literacki nie do obronienia i poniżej wszelkiej krytyki. (:D) George miał jednak wystarczająco dużo taktu, by nie powiedzieć mi tego wprost. [...]"
John Irving, "Wymyślona dziewczyna"

Tak się zastanawiam, czy są faktycznie różne sposoby czytania? Ja pamiętam sytuacje z liceum, kiedy jeszcze wypożyczałam z biblioteki przede wszystkim fantasy (i to często takie zupełnie podrzędne), jak czytając książkę miałam ochotę złapać za ołówek i robić biedaczce jeszcze jedną redakcję, bo nie bardzo dało się ją czytać :P Podobne odczucia wywołują we mnie książki Coelho, tylko w tym wypadku nie ma co bawić się z ołówkiem, tylko należałoby napisać je od początku :P Czasem irytuje to tym bardziej, że niektóre jego myśli są całkiem ciekawe.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Naczelny on 01-04-2009, 18:52:29
Akurat jeśli chodzi o Coelho, to wg mnie nie ma tu niczego co warto by było poprawiać. Język na poziomie 13 latki, trudno nazwać to w moim przekonaniu literaturą! Filozofia na poziomie... 13 latki, więcej banałów niż Mądrości, do tego podana patetycznie i w sposób kojarzący mi się Pismem Świętym. To by tłumaczyło dlaczego niektórzy twierdzą, że ta książka jest dla nich niczym Biblia. Przeczytałem w swoim czasie połowę książki, resztę przekartkowałem bo nie jestem masochistą. A nawiązując do tematu dyskusji, Coelho mnie nie natycha:).


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 01-04-2009, 19:59:08
Cytuj
A nawiązując do tematu dyskusji, Coelho mnie nie natycha:).

Kto w takim razie? :)

Mnie ewidentnie natycha Irving. Trochę też William Wharton swego czasu.
Irving jakoś tak daje po prostu motywację (na prozę przede wszystkim, na teksty dziennikarskie jeszcze nie znalazłam sobie motywatora, co być może choć trochę usprawiedliwia moją skandaliczną obsuwkę w kwietniu :]) i bardzo dobrze rozumiem to, o co jemu chodzi. Opowiadanie po prostu dobrej historii...
Natomiast Wharton jest do bólu szczery. Sama nie wiem jak to możliwe, żeby pisać z taką szczerością. I nawet jeżeli to jest szczerość raczej aktorska (wcale nie równoznaczna z kłamstwem!!! przeciwnie), to i tak mnie zadziwia, że można aż tak.
Oni obaj się w zasadzie świetnie uzupełniają, tak teraz pomyślałam... :P


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Naczelny on 01-04-2009, 20:19:56
Kto mnie natycha? O choćby właśnie William Wharton... choć szczerze mówiąc dawno nie czytałem... ale w liceum (ach, ile wtedy było czasu na czytanie) pochłaniałem wszystko jak leci... wszystko aż do Domu na Sekwanie. Później przestałem, ale to bardziej z braku czasu i konieczności czytania czegoś innego. Dzięki miłości do Whartona dostałem też 6 na ustnej maturze z polskiego:), bo jak się okazało egzaminatorka mój zachwyt - wyrażony podczas odpowiedzi na ostatnie pytanie - podzielała:). Najlepszą jego książką zawsze pozostanie dla mnie debiutancki Ptasiek, ale zaraz za nią jednym tchem mogę wymienić piękną i wzruszającą  historię - Tato, antywojenną Księżycową jasną noc, Spóźnionych Kochanków i Werniks. A porównując ot choćby do Coehlo... to w przeciwieństwie do niego u Whartona odnajduje prawdziwą Mądrość, a nie tylko ustylizowane na nią banały.
Co do Irvinga, to zachęcony recenzjami Asi jestem po lekturze jednej (dopiero) książki i z pewnymi zastrzeżeniami, mogę powiedzieć, że spodobał mi się na tyle, że sięgnę po więcej:).


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Monique on 02-04-2009, 13:13:13
i tu Was trochę zaskoczę... już od czasów szkoły podstawowej lubiłam pisać wypracowania, później nie wyobrażałam sobie matury bez pisania tradycyjnej pracy z polskiego na określony temat.
Co do czytania książek... różnie z tym bywało. Z całą pewnością czytanie książek nie jest moją wielką pasją.
Wiele natomiast oglądam, ostatnio coraz więcej filmów... może niedługo będę mogła wziąć się za "krytykę" .
Pewnie żeby napisać dobry tekst dobrze jest podpatrywać jak to robią inni a wtedy fakt... bez czytania się nie obędzie.
Tematów do pisania jest wiele... życie samo nam je podpowiada wystarczy je tylko spisać... a może się mylę może potrzeba jeszcze czegoś więcej... Spostrzegawczości, wrażliwości, no i tej odrobiny talentu "pisarskiego" bo chyba jednak bez tego choćbyśmy się nie wiem jak bardzo wysilali i starali nic nie wyjdzie.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Resonaut on 05-04-2009, 00:16:04
Gombrowicz. On a potem długo nikt, potem dopiero Kurt Vonnegut, Dostojewski, Hesse, może Bukowski czy Irvin Welsh. Wybaczcie, ale dla mnie róznice między Whartonem a Coelho jesli chodzi o dawkowanie patosu i procent dziecinady i taniochy, sa kosmetyczne, dodałbym jeszcze Carolla, który tez był strasznie modny. W literaturze lubię geniusz połączony z dystansem do własnego geniuszu, strojenie min za pomoca jezyka literackiego, mruganie okiem, "Transatlantyk" czy "Pornografia" to majstersztyki. Tchnie.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Naczelny on 05-04-2009, 10:35:48
Gombrowicz, Vonnegut i Dostojewski też zajmują poczesne miejsce na mojej liście, a co do Whartona to się nie zgodzę, nie widzę u niego patosu, wręcz przeciwnie - prostotę,  nawet gdy mówi o wojnie, czy o miłości. Nie mówi do mnie aforyzmami.
A literaturę lubię różną, na mojej półce jest miejsce i na Gombrowicza i na Whartona i na Fiedlera i na Sapkowskiego, a nawet na Verne'a.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Resonaut on 05-04-2009, 11:20:49
Oooo tak, Sapkowski jak najbardziej, w jego rękach fantasy nabiera znamion prawdziwej sztuki. No i zapomniałem o jeszcze jednym moim mistrzu - nieodrzałowany Stanisław Lem. Swoja droga czekam aż ktoś się zdobedzie na ekranizację "Niezwyciężonego", historia ma potencjał co najmniej taki jak "Matrix" :)


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 08-04-2009, 09:48:56
Różnica między Whartonem a Coelho jest dla mnie w jednym, fundamentalnym elemencie - bo styl, tematykę, sposób narracji można lubić takie, albo inne, to rzecz gustu, całkiem zrozumiałe, że największy fan Gombrowicza nie będzie specjalnym fanem Whartona i w żaden sposób to moim zdaniem Whartonowi nie ujmuje ;) - natomiast abstrahując od wykonania, różnica jest taka, że Wharton jest do bólu szczery. A Coelho nie. (Ciekawa jestem, czy się zgodzisz, Resonaut? :)) I to się bardzo dobrze czuje przy lekturze. Zresztą to pewnie wynika z motywów pisania, na Coelho się nie znam, nie mam pojęcia po co on pisze :P bo on mnie w ogóle nie interesuje jako człowiek (nie daje z siebie nic czytelnikowi, moim zdaniem, całe te teksty tchną taką niesamowitą sztucznością, już nie wspominając o braku umiejętności), ale o Whartonie wiem, że wszystko co opisał to przeżył, a zajął się w ogóle pisarstwem w bardzo późnym okresie życia na zasadzie autoterapii po II Wojnie Światowej. Jego styl jest specyficzny, może bardzo wciągać, a może cholernie nudzić, to fakt :D (do "Werniksu" podchodziłam dwa razy, ale to chyba też autorowi nie ujmuje...)

Zresztą co do Gombrowicza - znam jedna redaktorkę, która całkiem poważnie nie uważa jego pisarstwa w ogóle za literaturę, czy już nie daj boże sztukę ;) bo ona lubi prozę realistyczną, a groteska jest z założenia be. Nie podzielam tego zdania, ale jest też takie, wiec tak jak mówię - wykonanie to już sprawa indywidualna. Natomiast wydaje mi się, że wartość pisarza jest także w tym ile z siebie daje czytelnikowi.


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: duende on 25-04-2009, 22:01:53
Warton tak :)  Coehlo  tylko " 11 Minut" na tyle mi się podoba że stoi na mojej półce zaraz obok "Spóźnionych kochanków" :)
Inne książki Coehlo są dla mnie zbyt religijne a jego przemyślenia mnie jakoś nie "natychają".


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: on 31-08-2009, 08:18:29
Parę osób wymieniło pisarzy, którzy "natychają", zastanawiam się zatem - w jaki spsób oni "natychają"? Co mają w sobie takiego, co warto od nich pozyczyć, podpatrzeć w ich warsztacie?

U Irvinga jest to dla mnie niesamowita umiejętność po prostu snucia opowieści, konstruowania historii w każdym szczególiku, pełnokrwiste postacie. Jest to też motywacja pisania, o co w tym chodzi? Ano wg Irvinga chodzi właśnie o to :) o opowiedzenie dobrej historii. Polecam jego opowiadanie "Ratować Prośka", właśnie tam autor opowiada o tym, jak zaczęło się (lub mogło się zacząć, bo to nie jest tekst biograficzny, w każdym razie nie na pewno) jego pisanie. Od dziecięcego zmyślania możliwych wariantów zakończenia historii.
Mam również swoją teorię, że taką bardziej ukrytą motywacją, nie zupełnie zależną już od osoby i jej decyzji jest próba czegoś w rodzaju autoterapii. Co by nie mówić, na papierze można się w zupełnej wolności wygadać ;)

I jeszcze coś, co mnie urzekło... (wygrzebane gdzieś w Internecie):

(http://img389.imageshack.us/img389/6317/kibeltworczy.jpg)


Tytuł: Odp: Czytanie a pisanie?
Wiadomość wysłana przez: Cmuyo on 25-06-2017, 19:50:16
Moim zdaniem czytanie bardzo poszerza słownictwo, co jest bardzo przydatne w pisaniu. Oczywiście najlepsza jest polska literatura.