Gratuluję:). I cieszę się, że jesteś z przesiadki zadowolona. Z niecierpliwością czekam na Twoje teksty w formacie .odt
. Z Linuksa korzystam już od dawna, wszystkie trzy komputery, które mam w domu, chodzą pod kontrolą właśnie tego systemu. Mój osobisty oczywiście na Debianie, którego odkryłem po bardzo krótkiej przygodzie z RedHatem. Kino domowe również na Debianie. Na trzecim córka zainstalowała sobie samodzielnie Ubuntu, ale to prawie Debian (Złośliwi twierdzą, że Ubuntu w starożytnym narzeczu afrykańskim znaczy tyle co „nie potrafię skonfigurować Debiana”:).
Zainstalowanie Linuksa naprawdę nie jest niczym trudnym. Oczywiście, czasem możemy napotkać pewne trudności i z tymi zapewne informatyk poradzi sobie łatwiej niż nie-informatyk, a wśród znajomych jest pewnie więcej osób, które pomogą nam przy Windowsie niż przy Linuksie. Poza tym, większość z Windowsem się styka od wielu lat, co również sprawia, że czują się przy nim pewniej.
Linuks to również trochę inna filozofia, która przy pierwszym zetknięciu może wydawać się dziwna, ale jak się do tego człowiek przyzwyczai, zaczyna się dziwić, że ktoś w ogóle ma ochotę męczyć się używając Windowsa. Oczywiście, są i tacy, którzy zainstalują Linuksa, zrażą się i więcej do niego nie wrócą. Miałem kiedyś plan napisać dłuższy cykl ułatwiający przesiadkę... ale oczywiście brakło czasu, może teraz się zmotywuję.
Porada na szybko, jeśli nie czujesz się pewnie, to zdobądź od kogoś używany stary dysk, powiedzmy o pojemności 10-20GB (na allegro powinno dać się taki kupić za 20-30 zł.) I eksperymentuj na nim. Najszybciej uczą się dzieci, między innymi dlatego, bo się nie boją. Stary dysk możesz na czas prób odłączyć, wtedy na pewno nic sobie ważnego nie usuniesz. Poza tym, w razie czego zamienisz dyski i wrócisz do stanu poprzedniego, a gdy będziesz miała się czas pobawić zamienisz z powrotem na dysk z Linuksem. Nie musisz się przesiadać z dnia na dzień.
Jak byś miała jakieś pytania zanim zaczniesz to pisz, postaram Ci się pomóc na tyle na ile się da na odległość:).
Pozdrawiam.
Zastanawialem sie kiedys dlaczego tak dobre i w dodatku darmowe oprogramowanie wciaz nie zastapilo calkiem produktu Microsoftu. I to mi sie wydaje ciekawym tematem do analiz ew. dyskusji. Ktos ma jakies wytlumaczenie?
Faktycznie, to ciekawy temat do zastanowienia... Przyczyn może być kilka:
Najciekawszą wydaje się być... piractwo. Myślę, że właśnie piractwo, na które twórcy (w tym Microsoft) tak często narzekają, z którym tak mozolnie walczą i które podobno przynosi im horrendalne straty, jest często przyczyną większych zysków. Word przez wiele lat był "darmowy", bo kradziony. I był wszędzie. Na dodatek, co skandaliczne, jest nadal masowo używany w instytucjach państwowych. Prowadzi to do sytuacji, że często do zakupu jesteśmy zmuszani, by móc wymieniać pliki z innymi.
No i jeszcze jedno... sklepy zarabiają przecież na prowizji! Bardziej opłaca im się sprzedawać drogiego MS Office'a, niż informować o darmowej alternatywie. Przeciętny użytkownik może nawet nie wiedzieć, że ma wybór!