Ja lubię zarówno dokumenty jak i jego późniejsze filmy. W jednych i drugich widać jego rękę... z drugiej strony gdybym miał wybrać, to jednak wole Trzy Kolory, Podwójne Życie Weroniki, Przypadek... To są świetne historie, do tego muzyka, aktorzy i ta magia, obecna tylko u największych... Tarkowskiego, Felliniego, czy Bergmana... To są filmy które można oglądać po sto razy i nie mieć dość... Pewnie nie każdy się ze mną zgodzi, ale co zrobić, ja po prostu kocham te filmy!
Pamiętam jak na Ligocie w kinie Miś był tygodniowy przegląd filmów Kieślowskiego. Najpierw leciała jakaś krótkometrażówka, a później coś dłuższego. Bardzo fajnie to było pomyślane, a do tego kino miało świetny klimat, nie było rzędów jak to zwykle bywa, tylko stoliki przy których można było pić piwo i palić papierosy oczywiście:).
Jeśli chodzi o te późniejsze filmy, to chyba każdy z nich był przez jakiś czas moim ulubionym... Dekalog... świetny pomysł i świetne historie, w zasadzie z każdej można by zrobić świetny 90 minutowy film... koniecznie zobacz sobie np. "Krótki film o miłości" i porównaj z Dekalogiem VI... niby to samo, zdjęcia przecież nie były specjalnie kręcone, tylko trochę inaczej zmontowano materiał... a jednak to inny film. No i ta Szapołowska...
W ogóle wszyscy aktorzy cyklu... rewelacyjny Baka, Zamachowski, Biedrzyńska, Stuhr, Lubaszenko, nie ma sensu wszystkich wymieniać, bo nawet drugoplanowe role są świetnie zagrane! Ci niezwykli (zwykli?) ludzie z jego filmów... Weronika, która umiera śpiewając, tak że aż przechodzą ciarki po plecach... Smutna Julie, w głowie której śpiewają greckie chóry, zakochany w zjawiskowej Dominique Karol, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, jego zabawny brat, czy nieszczęśliwy brydżysta świetnie grany przez Gajosa, Witek biegnący na pociąg, w końcu Filip który w symboliczny sposób kieruje kamerę na siebie...
Krótko mówiąc, cieszę się, że Kieślowski zabrał się za filmy fabularne:).
Szczerość powiadasz...A czasami odnoszę wrażenie jak tego słucham, że to raczej kokieteria, sprawdzanie słuchaczy.
I trochę wpuszczanie w maliny. On nie odpowiada na pytania ale swoimi odpowiedziami tworzy kolejne.
Myślę, że to nie kokieteria... a szczerość nie wyklucza pewnej gry z dziennikarzami zadającymi pytania, którzy otrzymują zupełnie inne odpowiedzi niż oczekiwali:).