Aś
redakcja
Aktywny użytkownik
Wiadomości: 132
tautologią kaprysów... makulatury chmurą...
|
|
« : 05-03-2009, 21:58:36 » |
|
Ponieważ temat mi poniekąd bliski, pomyślałam, że rozpocznę tutaj dyskusję.
Niejaki Robert Stiller na ostatnim naszym literackim spotkaniu (na którym był gościem specjalnym) prorokował, że za ok. 50 lat język polski podzieli się de facto na dwa języki - literacki, czyli ten, którego się broni obecnie jako poprawnego (z podziałem na wersję mówioną i pisaną jak obecnie, rzecz jasna) i że używać go będzie garstka zapaleńców oraz na język (wg słów Stillera) chamski, którym będzie się posługiwało jakieś 99% społeczeństwa. Nasz gość twierdził, że jest to całkowicie nieuchronne, na poparcie jego teorii ktoś przytoczył przykład - ponoć rozważa się ostatnio, czy nie uznać wyrażenia "poszłem" za poprawne. Bo skoro "wszyscy" tak mówią?
Pojawia się pytanie - czy walczyć o piękną polszczyznę? I po co?
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-03-2009, 22:04:34 wysłane przez Aś »
|
Zapisane
|
Mijaj zdrów otwarte okna.
|
|
|
Naczelny
|
|
« Odpowiedz #1 : 06-03-2009, 00:02:38 » |
|
Z przykrością stwierdzam, że ten Robert Stiller prawdopodobnie ma rację... a przynajmniej część racji, bo język "literacki" może takiego podziału nie przeżyć... Ale ja nie zamierzam o piękną polszczyznę walczyć. Nie podoba mi się ten upadek języka, ale jest to tylko konsekwencja szerszego upadku naszej cywilizacji... i szczerze mówiąc te 99% niewiele mnie obchodzi. Innym słowy walczę o swoją piękną polszczyzną, a po co? Bo nie chce być wśród tych 99%:).
|
|
|
Zapisane
|
To explore strange new worlds, to seek out new life and new civilizations, to boldly go where no man has gone before.
|
|
|
Resonaut
autorzy
Nowy użytkownik
Wiadomości: 49
Urodo... skónd ty sie bieresz?
|
|
« Odpowiedz #2 : 06-03-2009, 00:43:13 » |
|
Przykro czy nie, moi drodzy, jak myślicie, w jaki sposób narodziły się np. współczesne języki romańskie? ze schamienia łaciny i wymieszania z lokalnymi dialektami Swoją drogą jeśli ktoś był np. w UK to pewnie sie spotkał z podobnym rozwarstwieniem językowym, bo jest angielszczyzna klasy wyższej, promowana przez BBC, wyśmiewana przez Pythonów, i jęst język ulicy, zgoła odmienny i trudny do zrozumienia nawet dla tych co to mają porobione certyfikaty, przykład? Posłuchajcie sobie rymów The Streets na ten przykład. Polski czeka nieuchronnie to samo, a to chocby dlatego że niestety mamy w większości plebejskie pochodzenie ( mieszczaństwo i szlachta zostały skutecznie zniwelowane przez okres wojny a potem 45 lat okupacji) mamy zatem plebejskie naleciałości językowe. Od chamienia "polszczyzny" bardziej martwi proces powstawania języka pidżynowego, z naleciałościami np. angielskiego w mowie potocznej
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
olga.rarytas
|
|
« Odpowiedz #3 : 06-03-2009, 08:54:38 » |
|
Ale zauważcie, że język literacki również staje się coraz "niższy".... UZUS (czyli zwyczaj językowy) przyjmuje już coraz więcej potocyzmów, a od tego już krok tylko do tego, by dany zwrot został uznany za normę.... Język jest ciałem żywym i nie zatrzymamy jego zmian, niestety (albo i stety). A co do poszłem, wyszłem itp. Problem tłumaczy prof. Miodek: Mówienie tak jest tak popularne, bo mężczyźni ulegają analogii do postaci żeńskiej. Dziewczyny mówią poszłam, wyszłam, doszłam, no to oni zamiast poszedłem, wyszedłem, doszedłem mówią poszłem, wyszłem. Ot i cała filozofia
|
|
« Ostatnia zmiana: 06-03-2009, 09:02:27 wysłane przez olga.rarytas »
|
Zapisane
|
Różnorodność źródłem jedności
|
|
|
Aś
redakcja
Aktywny użytkownik
Wiadomości: 132
tautologią kaprysów... makulatury chmurą...
|
|
« Odpowiedz #4 : 07-03-2009, 09:49:20 » |
|
Prawdę mówiąc też mnie chyba bardziej niepokoi to, o czym napisała Olga, czyli obniżenie poziomu polszczyzny w tekstach literackich, niż zmiany w języku potocznym. Jedno z drugim jest zapewne nierozłącznie powiązane, ale to literatura powinna językowi dawać przykład, a nie odwrotnie, tak mi się wydaje. Ja wiem, że prawdopodobnie zmiany jakie zachodzą są całkiem naturalne, powstanie z tego jakaś nowa jakość i w zasadzie wcale nie wiadomo, czy będzie gorsza, to zależy jakie się przyłoży kryteria. Pomijając nawet błędy językowe (bo podejrzewam, że one były, są i będą), to nie ma w tej chwili czegoś takiego, co było w literaturze dawniej - dbałość o ogólnie pojmowane piękno języka, piękno wypowiedzi jako takiej. Czy nie jest tak, że w tej chwili książki pisze się językiem raczej informacyjnym niż literackim? Przekazuje się treść fabuły, jak najprościej, żeby każdy zrozumiał, wprowadza się bardzo dużo mowy potocznej. To zapewne kwestia gustu, ale powiem Wam, że wzięłam ostatnio do ręki "Idiotę" Dostojewskiego i ten sposób pisania jest jak balsam dla mojej duszy Zdania są tam po prostu piękne. Nie wspominając już o prowadzeniu fabuły i innych kwestiach Ogólnie rzecz biorąc też nie mam na celu zmieniania świata, dbam po prostu o własne wypowiedzi. Aczkolwiek skoro publikuję tekst w czasopiśmie, mam świadomość, że on ma wpływ na czytelnika, więc poniekąd jest to też trochę zmienianie świata i jakiś rodzaj mojej małej walki o polszczyznę...
|
|
|
Zapisane
|
Mijaj zdrów otwarte okna.
|
|
|
Resonaut
autorzy
Nowy użytkownik
Wiadomości: 49
Urodo... skónd ty sie bieresz?
|
|
« Odpowiedz #5 : 07-03-2009, 11:15:09 » |
|
Cóż, ja przyznam, że lubię mowę potoczną w języku literackim, przepadam wręcz za ta specyficzną magmą językową, jaką posługuje się np. Masłowska czy Shuty, ten język jest żywy, dynamiczny, plastyczny i bliski temu z czym stykam sie na codzień. Jasne, Dostojewski pisze pięknym, koronkowym wręcz językiem, ale tu chyba dotykamy kwestii preferencji, tzn. czy w lekturze szukamy odpowiedzi na pytania które, nurtuja nas na codzień, na które odpowiadamy sobie językiem potocznym, czy też lektura ma być od codzienności ucieczką, w świat wyidealizowany, gdzie mówi sie pełnymi zdaniami i nie używa kolokwializmów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Naczelny
|
|
« Odpowiedz #6 : 07-03-2009, 12:40:46 » |
|
Jeśli ktoś pisze książkę o dajmy na to jakimś blokowisku, to nie wymagam od niego języka jak u Dostojewskiego. Nie mam nic przeciwko językowi potocznemu w literaturze jeśli jest to uzasadnione, mało tego, może to być bardzo wartościowe... ale co innego, gdy ktoś potrafi posługiwać się poprawną polszczyzną, a w książce używa języka potocznego, bo ma w tym jakiś cel, a co innego jak ktoś kaleczy, bo nie potrafi inaczej. Zgadzam się z Asią, że ktoś kto pisze do gazety powinien świecić przykładem. Jasne, że może czasem użyć języka potocznego, dlaczego nie, ale świadomie, a nie z braku innej możliwości:). Zresztą, jestem daleki od narzucania komuś jak ma pisać, zależy mi na poprawności moich tekstów.
|
|
|
Zapisane
|
To explore strange new worlds, to seek out new life and new civilizations, to boldly go where no man has gone before.
|
|
|
olga.rarytas
|
|
« Odpowiedz #7 : 07-03-2009, 12:48:37 » |
|
Ja ze łzą w oku pamiętam wywiady z dyrektorem muzeum u mnie w mieście, który mówił pięknie, obrazowo, językiem czystym i wysokopolskim.... można było go słuchać godzinami;-)
Ale wszystko jest dla ludzi: zarówno Masłowska, jak i Dostojewski, kwestia gustu i tematu, o którym się mówi.
|
|
|
Zapisane
|
Różnorodność źródłem jedności
|
|
|
pele
Nowy użytkownik
Wiadomości: 1
|
|
« Odpowiedz #8 : 07-03-2009, 12:57:56 » |
|
Witam wszystkich userów Prawda jest taka, że jeśli w klasie dzieciaki kiepsko napiszą dyktando, to poziom dostosowuje się do klasowego "orła", czyli obniża się poziom. Zabieg ten jest stosowany odkąd pamiętam. Rodzice załatwiają dzieciakowi wszelkie papiery z przedrostkiem "dys", skutkiem czego dorasta pokolenie niereformowalnych leniów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Aś
redakcja
Aktywny użytkownik
Wiadomości: 132
tautologią kaprysów... makulatury chmurą...
|
|
« Odpowiedz #9 : 08-03-2009, 10:06:17 » |
|
A pokolenie niereformowalnych leniów jest produkowane przez poprzednie pokolenie niereformowalnych leniów bo dlaczego nauczyciele to robią? Dla wygody. Nie chce im się kombinować ze zmianami metod nauczania itp. żeby jednak zrealizować rzetelnie program. Łatwiej jest zaniżyć poziom, jak wszyscy zdają, to nie ma kłopotów. Co do języka w książkach - to oczywiście jest kwestia gustu. Co więcej, czasy literatury pokroju Dostojewskiego minęły już bezpowrotnie i mam świadomość, że to se ne wrati. Zastanawiam się, czy przejście na język potoczny w literaturze nie nastąpiło w jakimś związku z pojawieniem się telewizji i wszelkich ruchów anty-uniwersyteckich. Telewizji dlatego, że ona do bólu wiernie odwzorowuje świat, tego samego oczekujemy teraz od literatury, kina, nawet od teatru (Warlikowski, Lupa...) A ruchów anty-akademickich (to z Ameryki jak mi się wydaje) dlatego, że one negowały dosłownie wszystko, co akademickie, a język literacki jest właśnie taki. Trzeba mieć pewne oczytanie i wiedzę, żeby posługiwać się takim językiem. Dla mnie język tekstu literackiego jest środkiem do przekazania treści, a nie samą treścią. Ale to się, mam wrażenie, bardzo zmieniło. U Masłowskiej sam język jest treścią (nie wiem, czy to dobrze określam, ale na pewno nie jest już tylko formą, a w każdym razie ta forma ma bezpośrednie znaczenie dla treści). Język powoli przestaje być środkiem przekazu, ale staje się samym przekazem (chyba tak jest też w reklamie?). Ostatecznie, oczywiście nie kwestionuję, że jest to rzecz gustu, co chcemy czytać
|
|
« Ostatnia zmiana: 08-03-2009, 10:08:38 wysłane przez Aś »
|
Zapisane
|
Mijaj zdrów otwarte okna.
|
|
|
Aś
redakcja
Aktywny użytkownik
Wiadomości: 132
tautologią kaprysów... makulatury chmurą...
|
|
« Odpowiedz #10 : 25-03-2009, 18:46:50 » |
|
A jak słyszycie, że ktoś mówi "Więc poszłem, wzięłem to, a ona mnie mówi -nie wyłanczaj!-." to poprawiacie?
|
|
|
Zapisane
|
Mijaj zdrów otwarte okna.
|
|
|
Naczelny
|
|
« Odpowiedz #11 : 25-03-2009, 18:49:55 » |
|
Na beznadziejne przypadki szkoda czasu i energii
|
|
|
Zapisane
|
To explore strange new worlds, to seek out new life and new civilizations, to boldly go where no man has gone before.
|
|
|
Aś
redakcja
Aktywny użytkownik
Wiadomości: 132
tautologią kaprysów... makulatury chmurą...
|
|
« Odpowiedz #12 : 25-03-2009, 18:53:45 » |
|
He he, no dobra, przesadziłam Ale ogólnie jeśli ktoś przy was powie coś z błędem? Ja np. uzależniam to głównie od wieku tej osoby. Osoby do mojego wieku czasem poprawiam delikatnie, dzieci poprawiam zawsze, ale już np. moich rodziców i osób w ich wieku - nie. Bo to w ogóle nie działa w tym wypadku Ale może w ogóle nie należy poprawiać? Może jak komuś na tym nie zależy, to i tak nie będzie zwracał uwagi jak mówi?
|
|
|
Zapisane
|
Mijaj zdrów otwarte okna.
|
|
|
Naczelny
|
|
« Odpowiedz #13 : 25-03-2009, 19:03:14 » |
|
Ja poprawiam swoje dzieci, bo nie chce żeby przynosiły mi wstyd:). Poza tym jeśli kogoś znam i wiem, że moją uwagę przyjmie życzliwie, jako wyraz troski o siebie:). Innych chyba nie ma sensu... to jest tak jak z głupotą... jak to mawiał Sokrates, "cały problem polega na tym, że głupi nie zdaje sobie z tego sprawy i nie jest to dla niego problemem, więc nie będzie dążył do poprawy".
|
|
|
Zapisane
|
To explore strange new worlds, to seek out new life and new civilizations, to boldly go where no man has gone before.
|
|
|
Aurinko
autorzy
Nowy użytkownik
Wiadomości: 31
Buntuję się, więc jestem.
|
|
« Odpowiedz #14 : 20-04-2009, 21:50:03 » |
|
Święte słowa. Mnie osobiście martwi, tak szerzej spoglądając na temat, ta 'ekspansja' języka angielskiego w przeróżnych dziedzinach życia. Bo z jednej strony angielski daje możliwość porozumiewania się niemal na całym świecie; jest nieodłączny w biznesie, polityce, informatyce, turystyce etc., ale z drugiej strony ludzie, którzy wiedzą, że bez problemu dogadają się po angielsku (wyłącznie) przestają uczyć się języków obcych. Ten element kultury schodzi na dalszy plan, nie jest pielęgnowany. Ludzie coraz częściej idą na łatwiznę. To przykre... dlatego wspaniale, że są też tacy, którzy swój język chcą pielęgnować!:)
|
|
|
Zapisane
|
skała może pęknąć, zamek runąć...
|
|
|
|